sojusz

Jestem już dojrzałym facetem,powiedziałbym nawet przejrzałym lekko. Mam za sobą fajne, satysfakcjonujące życie i chyba niewiele mnie spotka nowych i ekscytujących wydarzeń. Dzieci odchowałem, siedzą na walizkach i szykują się do wyjazdu w ciekawsze i bardziej przyjazne człowiekowi okolice niż ta kraina.Mogę więc ze spokojem patrzeć na budowę owych tarcz wyłapujących nieistniejące koreańskie i irańskie rakiety. Czasem nocami leżę przy ognisku i patrze jak migoczą światłami lecące do Berlina samoloty. Ciekawe,czy którejś nocy zobaczę snopy iskier z rosyjskich rakiet Topol-M lecących z Kaliningradu? Pewnie nie, bo po cholerę mieliby nim Rosjanie bombardować przyjazny  Berlin.  Cele,jak rozumiem, zdecydowano już dawno ustawić przy polskiej wschodniej granicy. W zasadzie niewiele mnie to porusza.Jak napisałem-życie mam już z górki. mniej filozoficzna bielizna.  ”… A przecież formalnie nie mamy nawet dwustronnego sojuszu z USA (jesteśmy za to we wspólnym sojuszu NATO), statusu, jakiego można było zażądać i jaki niektóre państwa europejskie i pozaeuropejskie (nawet Argentyna) posiadają.”.Nie rozumiem sformułowania-nawet Argentyna.Argentyna jest w strefie bezpośredniego zainteresowania USA i mimo,że nie wysyła żandarmerii na różne amerykańskie ekspedycje karne,zawsze będzie bliższa USA niż nasze pszenno-buraczane mocarstwo w bikini . Mam wrażenie, że polska opinia publiczna w bieliźnie – że tak się wyrażę – inaczej widzi Niemcy i Rosję, z nimi każde negocjowanie zakrawa na uległość, zawsze jest na kolanach; inaczej zaś USA. Kiedyś w dobie Wielkich Powstań XIX wieku taką rolę powiernika sprawy polskiej pełniła Francja, jak pamiętamy bez wielkiego sukcesu. Potem byli alianci II wojny światowej. Teraz w sprawach bezpieczeństwa spolegliwość na amerykańskim sojuszniku jest równie przesadzona, oby nie tragicznie.

Mam też wrażenie, że metoda uprawiania polityki zagranicznej danej nacji wynika z jej życiowej filozofii. Polska jest pełna pobożnych życzeń, marzeń i surrealizmu. Za grosz w niej pragmatyzmu, realizmu, czy choćby chłopskiego rozumu. Chyba niewiele jest takich dętych narodów na świecie.
“Duży kraj europejski” jako epigram Polski jest w powszechnym obiegu, mam nadzieję jako ironia. “Holandia jest zbyt mała”, “Rosja chce z nami negocjować osobno” – co znaczy mieć wysokie mniemanie o sobie.  Mimo ekscesów dyktatorskich Argentyna ma stabilną pozycję w Ameryce Łacińskiej i nie prowadzi awanturniczo-mitomańskiej polityki (Falklandy były dobrą lekcją) Jako przewidywalny i znaczący w regionie partner może cieszyć się układem dwustronnym. A po diabła USA miałyby zawierać z RP układ dwustronny w stroju kąpielowym? Po co mieliby być wciągani w polskie międzynarodowe awantury? To problem egzystencjalny tych urodzonych po 1972 roku.

Komentarze

Popularne posty